Recenzję przygotował Michał Pawlak
25 lat po Polepionych dźwiękach, Fisz Emade Tworzywo przychodzą do nas z albumem-jubileuszem. To właściwie podsumowanie: życia muzyków, ich muzycznego dorobku i tego, co się na świecie przez ten czas wydarzyło.
Ten album spodoba się tym wszystkim, którzy są z Fiszem i Emade od samego początku. Dla tych, którzy dołączyli trochę później może okazać się klapą.
To płyta pełna nostalgii. I momentami miałem wrażenie, że to dosyć tanie zagranie. Jasne, formuła wspominek jest uzasadniona, cały koncept albumu, do którego odnosi się jego tytuł – 25 – opiera się na podsumowaniach dwójki muzyków. To jednak słaba wymówka, by ponownie korzystać jedynie ze sprawdzonych i bezpiecznych formuł.
Fisz znowu częściej śpiewa niż rapuje, co wychodzi mu momentami… Tylko okej. Brakuje też niestety tanecznych, rytmicznych hitów, których zazwyczaj nie brakowało na poprzednich płytkach. Takich jak na przykład Za mało czasu z Ballad I Protestów. Większość z nowych utworów wypada też średnio na żywo, co miałem okazję sprawdzić w klubie Palladium na koncercie 28 marca. Nie mają takiego kopa, jak wiele ze starszych kawałków, a publiczność też za bardzo nie wiedziała co ze sobą zrobić – trudno się było do tego kiwać, więc większość stała jak słupy. Energię odzyskiwali dopiero podczas starszych kawałków, takich jak wspomniane Za mało czasu, czy Kurz. Nowy album to nie jest to dobry materiał do grania na żywo.
Trudno też nie odnieść wrażenia, że panowie wykorzystują swoje piosenki jako najprostszą platformę do szerzenia swojej opinii o polskiej i światowej polityce. Oczywiście – aktywna postawa i zabieranie głosu w ważnych kwestiach to dobra rzecz, za którą fani zespołu nieustannie ich cenią. Ale na 25 jest to robione drogą najmniejszego oporu. Wokal i bit często rozjeżdżają się, zapominając o sobie nawzajem. Brakuje tu jakiejkolwiek finezji i lepszego pomysłu, jak to zaaranżować. Z tego powodu treść utworów brzmi momentami odrobinę paternalistycznie, gdzie Fisz z katedry tłumaczy nam jak jest, i jak być powinno.
Nie jest taki cały album, są też oczywiście dobre momenty. Otwierająca płytę Niemoc nadaje dobry ton całości, który psują dopiero późniejsze brzmienia. Niestety, robi to przykładowy Spływacz, który przywodzi mi na myśl równie fatalny kawałek Ok Boomer. Niewątpliwie, wartością dodaną jest łatanie przepaści międzypokoleniowej, gdy rodzice słuchający Fisz Emade Tworzywo pokazywali swoim dzieciom tę piosenkę z myślą, że trafi do nich przez młodzieżowy tytuł. Trafić, raczej nie trafiła, ale może mogli razem pogadać na ten sam temat. Spływacz stosuje te same chwyty, korzystając z garści anglicyzmów, które brzmią po prostu tanio:
Możesz mnie zcancelować, wykasować, zescrollować, zhejtować i zwyzywać (...)
Na ten moment wyniki sprzedażowe stoją jednak w opozycji do mojego zdania. 27 lutego artyści chwalili się, że ich nowość to najlepiej sprzedający się krążek w całej Polsce. Jest to raczej zasługa zbudowanej do tej pory renomy, a nie faktycznej jakości muzyki… Oceńcie sami – czy płyta 25 broni się jako całość? Dajcie nam znać w komciach na facebooku i instagramie.
Ulubione utwory: Niemoc, Śniadanie
x kwietnia 2025
W radiu jakoś od początku roku 2022, student politechniki na kierunku Gospodarka Przestrzenna, tak samo, jak Gnyszy [zob. Łukasz Gnyszko]. Z pasji do studiów miejskich prowadzący audycję urbanistyczną Mmiasto w sobotę o 15:00, usłyszeć mnie też można w soboty na Tygodniku Muzycznym. Autor pierwszego wywiadu unplugged z zespołem Wczasy. Fan serialu Severance i zespołu Fisz Emade Tworzywo. Dumny reprezentant aktywacji wtorkowej. Były redaktor muzyczny, poszukuje stale nowej muzyki – podsyłajcie ciekawe rzeczy! ;——————————)
Też macie problem z hiphopem ostatnich lat? To tak samo jak Sebastian Jóźwiak z Astigmatic Records i Marek “Latarnik” Pędziwiatr z EABSu. Astigmatic Records to wydawca nowego, ambitnego jazzu – głównie polskiego, ale nie tylko. A EABS to grupa mieszająca hiphop ze wspomnianym jazzem. Posłuchajcie naszej rozmowy, jaką odbyliśmy z tą dwójką podczas festiwalu Great September w 2024 roku: