Radio Aktywne
YouTubeInstagramFacebookSpotify

Prince Daddy and the Hyena  – Prince Daddy and the Hyena

cofnij

Recenzję przygotował Maurycy Jędrzejewski

Prince Daddy and the Hyena – emo-pop punkowa kapela ze Stanów – powróciła z pierwszym wydawnictwem od czasu “Cosmic Thrill Seekers” z 2019 roku. I o ile w tamtym przypadku mieliśmy do czynienia z infantylnymi wręcz kompozycjami w klasycznej formie, traktującej o byciu zjaranym i paleniu weedu bro 😃 (żeby nie było – kilka piosenek z tej płyty lubię, zwłaszcza utwór otwierający), to tu chłopaki z Nowego Jorku starali się eksplorować bardziej złożone i filozoficzne tematy w akompaniamencie… no właśnie, czego? Na albumie zatytułowanym po prostu “Prince Daddy and the Hyena” znalazły się utwory zarówno typowo punkowe, takie jak “A Random Exercise in Impermanence (The Collector)” – ewidentnie inspirowane takimi artystami jak Jeff Rosenstock czy Green Day – jak i wolniejsze piosenki, jak np. “Curly Q”. Mamy też rekordowo długi utwór w postaci prawie 9-minutowego “Black Mold”. Efektem jest zróżnicowana płyta, nawiązująca do wczesnych wydawnictw grupy, ale też starająca się eksplorować nowe, mniej znane przez siebie tereny. Jak to wychodzi? Nieźle. Bez szału, bez tragedii, dosyć nierówno, choć te lepsze momenty albumu zdecydowanie przeważają nad tymi słabszymi. Polecam serdecznie.

Ulubione kawałki: A Random Exercise in Impermanence (The Collector), Something Special.

Pure Noise Records 2022

6 lipca 2022

kontaktkontakt
TVPWKlub FocusSSPW