Recenzję przygotował Michał Pawlak
Pierwszy raz głos japońsko-kanadyjskiej muzyczki usłyszałem przypadkowo, jako podsunięta mi przez streamingowy algorytm piosenka ;(. To krótka impresja, stanowiąca właściwie tylko wstęp do kolejnej części albumu i następnej piosenki, ale momentalnie porwało mnie jej brzmienie. To było coś, czego wcześniej nie słyszałem. Nie popełnijcie tego samego błędu, co ja i posłuchajcie jej najnowszego albumu, Saya, aktywnie i celowo.
Najwięksi miłośnicy sesji Tiny Desk mieli szansę Sayę Gray zobaczyć, co zabawne, dwa razy. Pierwszy raz jako basistkę soulowego zespołu Daniela Caesara, a drugi – jako pełnoprawną artystkę, prezentującą już własny materiał. Jej sesja dla amerykańskiego radia to dobry punkt startowy dla nieznających jej twórczości, bo prezentuje tam jej pełen zakres, grając nie tylko najnowszy materiał.
Na swojej najnowszej płycie Saya kontynuuje znane z jej poprzednich projektów brzmienie. Nie raz wydaje się, że jest znacznie oddalone i dobiega spod głębokiej warstwy wody, nonstop zaskakuje jednak skalą głosu piosenkarki i tym, jak długo utrzymuje się na wysokich nutach. Właściwie, to właśnie tam brzmi, jakby Saya znalazła swoje miejsce, przez większą część piosenek powoli wchodząc na wysoką skalę, by gdy się już tam znajdzie, rozgościć się i rozwinąć w pełni.
Brzmienie jest rozciągnięte, ale za każdym razem gdy je słyszę – czuję tę samą, charakterystyczną barwę głosu Gray. Tematycznie, piosenki o wiośnie i miłości to nic świeżego, ale Saya nie porywa mnie swoimi tekstami – tylko uczuciem, jakie kreuje. Bo słuchając jej utworu ..THUS IS WHY ( I DON’T SPRING 4 LOVE rzeczywiście czuć te emocje. Słowa na każdym z utworów są oszczędne, często się powtarzają, by podkreślić emocje, jakie właśnie przeżywa nasz podmiot liryczny. Sporo między nimi oddechu, ale mimo to same wyrazy często śpiewane są niewyraźnie, kreśląc wyraźną granicę między nami a wokalistką – tak, że trudno czasami odcyfrować, co śpiewa. Trzeba wsłuchać się w jej słowa dokładnie. Jeśli ktoś chce zagłębić się w historię przedstawioną na albumie, będzie musiał rzeczywiście się skupić, aktywnie słuchając całości.
Piosenki Gray mogą słuchacza dotykać, porywać, poruszać i wzburzać na przekroju całego albumu. Po intensywnym rozpoczęciu, jakim jest wspomniany wcześniej przeze mnie utwór, multiinstrumentalistka spowalnia i pozwala nam delikatnie kołysać się w rytm dwóch kolejnych utworów, by nagle w połowie LINE BACK 22 odpalić niepokojącą wokalizę z dziwnymi syntezatorami i laserowymi samplami, i ponownie nami wstrząsnąć. Sporo jest takich zabiegów, przeskoków między drastycznie różnymi atmosferami. Pozostawiało mnie to nieustannie czujnym na kolejne zmiany, sprawiając że płyta właściwie się nie nudziła.
Dla miłośników art-popu: pozycja obowiązkowa. Jeśli lubicie Grimes, Magdalenę Bay, czy duet Jockstrap, ten album może trafić prosto do waszych serc. Koniecznie dajcie mu szansę i zagłębcie się w świat wysokich wokali Sayi Gray.
Ulubione utwory: ..THUS IS WHY ( I DON’T SPRING 4 LOVE, LINE BACK 22
1 maja 2025
W radiu jakoś od początku roku 2022, student politechniki na kierunku Gospodarka Przestrzenna, tak samo, jak Gnyszy [zob. Łukasz Gnyszko]. Z pasji do studiów miejskich prowadzący audycję urbanistyczną Mmiasto w sobotę o 15:00, usłyszeć mnie też można w soboty na Tygodniku Muzycznym. Autor pierwszego wywiadu unplugged z zespołem Wczasy. Fan serialu Severance i zespołu Fisz Emade Tworzywo. Dumny reprezentant aktywacji wtorkowej. Były redaktor muzyczny, poszukuje stale nowej muzyki – podsyłajcie ciekawe rzeczy! ;——————————)
Szukasz więcej ciekawego popu? Polecamy naszych polskich reprezentantów jego eksperymentalnej strony. To ania grr i paszka, autorzy naszej Płyty Tygodnia, albumu bajki. W rozmowie poniżej przyglądamy się bliżej współpracy dwójki atlasów polskiej sceny niezależnej i ich pracy nad bajkami.