Recenzję przygotował Łukasz Gnyszko
Po zeszłorocznym Futuriście zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać po kolejnej płycie zespołu. Album ten był tak bardzo odmienny od czegokolwiek co wcześniej robili członkowie, że każdy przyszły kierunek gatunkowy wydawał się równie możliwy. Chyba najbardziej niespodziewanym mogło być to, że Wędrowcy cofną się do brzmień bliskich Berliner Vulkan z 2020. Ale też nie do końca. Trzy Siostry w wielu aspektach przypominają poprzednie dokonania zespołu, ale jednocześnie robią wiele zupełnie nowych rzeczy. Mamy tu elektroniczne brzmienia, które najprościej przyrównać do Berliner Vulkan, ale też gęstą i ciężką atmosferę kojarzoną ze Światu Jest Wszystko Jedno. Z drugiej strony kompozycje są wiele bardziej rozciągnięte od tego pierwszego, a w porównaniu z tym drugim, klimat bardziej apokaliptyczny. Trzy Siostry to trzy utwóry o dość podobnym brzmieniu, które cechują się transowym, elektronicznym brzmieniem. Tym razem nie jest to elektronika taneczna, a odsłuch przypomina raczej podróż przez palącą pustynię. Najbardziej wyróżnia się drugi utwór – Druga siostra jest nimi wszystkimi. W intrze i outrze słyszymy tu śpiew po rosyjsku co jest nietypowe jak na ten zespół. Wokalnie po raz kolejny doskonale sprawdza się duo Stawrogina i Dominika. Instrumentalnie czuć mocno rękę Sarsa. Razem wychodzi z tego świetne połączenie, które z pewnością podpasuje fanom projektu. Lubicie Berliner Vulkan? Spróbujcie Trzech Sióstr. Nie lubicie Berliner Vulkan? I tak spróbujcie, bo może taka forma Was bardziej przekona.
Ulubiony utwór: Pierwsza siostra
8 lipca 2022